czwartek, 14 listopada 2013

Nadciąga zima!



Jasny gwint! Komu jest potrzebna zima?! Jesienne deszcze i pluchy! Poranne przymrozki i szklanka na stopniach drabinki! Później mróz i opady śniegu! Generalnie błoto i na trawnikach żółte plamy po psach. Napuszone, zmarznięte ptaki. Zawiane śniegiem drogi. Woda w jeziorach i rzekach zamarznięta. Morze przy brzegach skute lodem. Dalej kra. Sześciomilimetrowa blacha, na poszyciu Tobiasa jej się nie boi! Można, więc, zimą pływać! Proszę bardzo! Tylko, kto za sterem, w niezabudowanym kokpicie, wytrzyma dłużej niż godzinę?! A odległości przecież, w zimie się nie skracają! No i wiatr, o tej porze roku bywa wściekły i ma długie, przebijające każde ubranie, lodowate zęby!

                                                                Główki Świnoujścia w styczniu

                                                                      Lodowe obrazy
 
  Na zimę, łódki trzeba wyciągać z wody! Czyli koszty dźwigowe! No i podpory pod łódkę mieć trzeba. Czyli w domyśle, znów płacić! Albo za ich wynajem, albo za wykonanie stelaża.
  Można oczywiście zimować w lodzie. Ale to zawsze spore ryzyko! Kiedy mróz solidnie chwyci, to może rozsadzić ścianki zaworów burtowych. I zimowanie skończy się utopieniem łódki!
  Stojącą w lodzie łódkę, przed zimnem, trzeba dodatkowo zabezpieczyć! Najlepiej zatopić pod nią pompę, która będzie wyrzucać do góry, wodę z dna portu. Przy dnie, jest ona zawsze cieplejsza, od tej na powierzchni. Ale to znowu problemy! Bo pompa, bo prąd do niej i to przez całą zimę. I pilnowanie czy dobrze działa i się nie zepsuła. I tak dalej!

                                                       Zimowanie w lodzie (s/y Olander )

  A sprawa silnika! Kto ma chłodzenie wodą zaburtową, ten wie, że trzeba zalać wymiennik ciepła, płynem niezamarzającym! I jeśli gdzieś w silniku zostanie trochę wody, to mróz ją znajdzie. I na wiosnę silnik będzie uszkodzony! Tobias, ma wbudowaną w burtę chłodnicę i nie zaciąga wody morskiej. A silnik zalany jest płynem chłodniczym. Tak jak samochód. Więc mrozy go nie dotyczą!
  No i koszty ogrzewania wnętrza?! Pokład i burty Tobiasa, mają pięciocentymetrową przekładkę styropianową. Ale, jak na polskie warunki zimowe, to zdecydowanie za mało! Więc, ciepło ucieka z niego w sposób odczuwalny. Zwłaszcza dla zasobów kasy jachtowej! 

                                                            Zamrożony w wodach Dąbia kuter

  Ręce przy pracach remontowych marzną! Farby, w mroźnych lub wilgotnych okresach, nie można używać! I w ogóle pracować się w zimnie nie chce! Już samo przebieranie się w zimne, robocze ciuchy, wymaga sporo samozaparcia! I jeśli dzień zacząć od grzańca lub wzmocnionej herbaty, to szybko pracę się przerwie! –Taka prawidłowość! ;)
A przecież, skoro łódka nie pływa, to trzeba przygotować ją do następnego sezonu. Czyli trzeba prowadzić prace remontowe!
  Widać, więc, że zima dla żeglarstwa jest do bani!
Po co komu ta zima?! Ona powinna być zakazana i odwołana! Jak ktoś chce, śniegu i zimna, niech pojedzie sobie w Tatry albo gdzieś dalej! Narty, sanki, łyżwy, można wypożyczać w kurortach górskich i nie trzeba, tak jak o łódkę, dbać o nie, przez cały rok!

      Uśpiony w Świnoujściu Basen Północny

                                                                 Marznące na lodzie ptaki

Zdecydowanie czuję, że to najwyższy dla mnie czas, na przeniesienie się na zimowanie, na Kanary albo jeszcze dalej! Zim, w naszej szerokości geograficznej, mam już dosyć!

                                                           A na Rodosie ciepło i przyjemnie!

3 komentarze:

  1. Jeśli determinacja się utrzyma to może jakieś zimowe rejsy na ciut cieplejszych wodach. Tylko co zastąpi ten dreszczyk emocji podczas pierwszego po zimie rejsu?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń