poniedziałek, 22 września 2014

Wiatr

W Karlskronie

Karlskrona, czwartek 18.09
Wiatr.
Bez niego żeglarz sobie nie poradzi! Flauta to chyba największe przekleństwo, jakie morze go spotkać. Ale co zrobić jeśli wieje ze złego kierunku?! I to silnie! Oczywiście można popłynąć w inną stronę. Na inny akwen. I zawinąć do innego niż planowany wcześniej port.

Podstawą wszelkich założeń rejsowych są prognozy pogody. Odbieramy je w porcie z netu. Ściągamy griby. Korzystamy ze wszelkich dostępnych źródeł. I później analizując poszczególne mapki z kierunkami wiatrów i frontami atmosferycznymi, podejmujemy decyzję o wyborze kierunku rejsu!
Tyle, że nie wszystkie prognozy się sprawdzają! Nie wszystkie, przewidywane kierunki wiatrów występują w praktyce.
Gdy, kilka lat temu, wybuchły wulkany na Islandii, prawdopodobnie najlepsze przepowiednie pogody tworzyły wróżki! Bo żadna naukowa prognoza się nie sprawdzała! Gdy przewidziany był na przykład zachodni, następnego dnia występował każdy kierunek, tylko nie ten! Gdy zapowiadano flautę, rozkręcał się sztorm. A gdy wieczorem był malinowy zachód słońca i załoga zaczynała modlić się pod grotem, następnego dnia była flauta!
Nawet zacne Witowo zaczęło podawać w komunikatach: "... wiatry z kierunków zmiennych ..."

Ruszamy w szkiery
No ale w ostatnich tygodniach, żadne wulkany nie wybuchły! Marsjanie nas nie zaatakowali.
I "kryzys ukraiński" też nie powinien na pogodę mieć wpływu!
A jednak jakoś fachowcom "posypały" się prognozy!
Od tygodnia bowiem, na Bałtyk zachodni, południowy i środkowy, zapowiadane są wiatry wschodnie i południowo-wschodnie. Na początku była jeszcze mowa o wietrze NE, ale przechodzącym na E. A rzeczywistość jest taka, że od niedzieli, gdy wyszliśmy ze Świnoujścia, walczymy z wiatrami północno-wschodnimi do północnych!
Rejs zaplanowaliśmy na Gotlandię. Mieliśmy tam spokojnie dotrzeć w trakcie dwutygodniowego rejsu. W niedzielę miało wiać nie do końca korzystnie, ale w prognozie wyglądało na to, że na wschodnie wybrzeże Bornholmu uda się dotrzeć! W praktyce okazało się że mamy dobry kierunek na Kopenhagę lub Ystad (w Szwecji jest super! ;) )

I w efekcie z trudem, podpierając się silnikiem dotarliśmy do Hammerhavn na zachodnim wybrzeżu Wyspy. Następna prognoza mówiła o wietrze wschodnim skręcającym do południowo - wschodniego. Więc wydawało się, że osiągnięcie Groenhoegen na Olandi mamy zapewnione. Ale gdzież tam! Już za cyplem Hammer Odde, gdy wyszliśmy na otwarte morze, nasze nadzieje rozwiał silny północno-wschodni wiatr! Wiał on z siłą 5 – 6 B i wkurzał, że ze złego kierunku. Gdyby odkręcił na wschód, pognalibyśmy do Kalmarsundu jak Armia Czerwona na Berlin! A nam z trudem udało się osiągnąć port w Karlskronie! I to ostatnie kilkanaście mil, tłukąc na silniku. Bo oczywiście cholernik poszedł jeszcze bardziej na północ!



Szkiery
Oczywiście Karlskrona, ze swoimi malowniczymi wysepkami i Muzeum Morskim, jest bardzo atrakcyjna. Ale my chcemy dotrzeć na północ Olandii. Bo o Gotlandii, w tej sytuacji, już zapomnieliśmy!
Od rana, nadal wieje silny NE, ale dziś siedzimy w porcie. Jutro chcemy przejść na wchód między szkierami i dostać się do Kalmarsundu. I dalej płynąć nim, aż do Byxelkrok na samym północnym krańcu Olandii. Czy uda się tam dotrzeć, zobaczymy. Oby tylko wreszcie wiatr nas puścił! Gotlandię zostawiamy na przyszły rok. Może wtedy wreszcie uda się nam tam dotrzeć?! W końcu do trzech razy sztuka!

Kalmar, poniedziałek 22.09

Wiatr wyje wśród dachów, stojących przy porcie budynków. Szarpie łódką i tłucze fałami o maszty. Co chwila pada gęsty drobny i mocno dokuczliwy deszczyk. I jest zimno. Ale co tam! Jesteśmy tu "for fun"! ;)
Ważne, że kibelki działają, jest prysznic i mamy neta! -Da się żyć! Część załogi do porcji zachwytu, dorzuca Mac Donalda!
A w Karlskronie neta nie było! Więc i ani prognozy pogody obejrzeć. Ani wieści na stronę wysłać!
Prognozę dostaliśmy na smsa. Oczywiście wiatr SE. Słaby, bo do 10kt, ale zawszeć to przecie z dobrego kierunku!
Pobudka o piątej rano i heja w szkiery!



Już pod mostem, wschód słońca zaczął ginąć we mgle. Ogarnęła nas szara wilgoć z widocznością na kilka mil. Mijaliśmy kolejne wysepki, pokonywaliśmy ciasne, otoczone skalnymi płyciznami, przejścia. I parliśmy na wschód.
Zaraz po minięciu przeprawy promowej, mgła zaczęła gęstnieć. Przestaliśmy widzieć nabieżniki. A kolejne tyczki mdło majaczyły przed dziobem Tobiasa. Na końcowym odcinku, gdzie szerokość toru ma kilka metrów i dookoła są głębokości po 0,5 m  widoczność zanikła całkiem. I tylko "ślepe" trzymanie kursu, zapewniło nam szczęśliwe wyjście na głębszą wodę. I dalej na Kalmarsund. Oczywiście również w gęstej mgle. W tych warunkach, zszargane nerwy, bardzo uspakajał, pusty ekran AISa!

Czasami zza mgły wygląda słońce



ekran AISa 
Próbowaliśmy obrać kurs na Kalmar. Ale północny do do północno-wschodniego wiatr, który zadomowił się w tym rejonie na stałe, pchnął nas poniżej południowego cypla Olandii! Nie zostało nic innego, jak schować Gienię i na motogrocie pchać się do Groenhoegen.
Całą drogę, mgła i niekorzystny wiatr uprzykrzały nam przelot. Port zobaczyliśmy dopiero z odległości dwóch mil. Cumowanie i toast za "cudowne ocalenie" zakończyły ciężki dzień.

Groenhoegen na Olandii

Następnego dnia wiać przestało. Dzień więc zrobiliśmy wycieczkowy. Rowerowa wyprawa do rezerwatu Ottenby. Fotki ptaków na przelotach, na wpół oswojonych danieli po okolicznych lasach. I przymilanie się do czarnych krów leżących przy asfaltowej drodze, prowadzącej do latarni na południowym cyplu Olandii. Dorzućmy do tego Gabinet Ornitologiczny pod tą właśnie latarnią. I stada fok wylegujących się na przybrzeżnych płyciznach. Bardzo udany i pełen wrażeń dzień, pożyczone rowery wspaniałe dały radę nawet na leśnych bezdrożach!


























Z Groenhoegen, na silniku - a jakże ,-) popłynęliśmy do Kalmaru. Poranna mgła, przeszła w deszcz, deszcz w ulewę, który z kolei, zamienił się w kapuśniaczek. "Sorry! Taki mamy klimat!"

Skrzydlaty gość na pokładzie
Teraz stoimy dobę w porcie. Na morzu rozkręca się wiatr do 40kt, na cały akwen. Ma on wyszaleć się nocą. Więc my wyjdziemy przed świtem i mamy nadzieję dotrzeć nocą do Svaneke na Bornholmie. Oby tylko za mocno nie padało!!!













                                                                        zamek w Kalmarze

wtorek, 9 września 2014

Płyniemy na Olandię i Gotlandię...

Za tydzień płyniemy na Olandię i Gotlandię. Trasa daleka, ciekawa i sporo mil do przebycia. I dwa tygodnie w morzu, zapewnią nam spokojne żeglowanie. Miast ciągłego pośpiechu, w tygodniowym rejsie! Oby tylko wiatry dopisały i nie wiały w dziób.  
Przez te dwa tygodnie może być z nami utrudniony kontakt. Gdyż nie w każdym porcie jest internet. Lub zwyczajnie będziemy płynąć. Więc i sprawy biurowe będą załatwiane z opóźnieniem.

Sezon żeglarski pomału dobiega końca. Został nam wrzesień i październik, a potem to już tylko zima. I znów sezon remontowy, który zawsze jest za krótki. I jednocześnie, czekanie do wiosny, by zobaczyć wielką wodę i pokołysać się na falach.
A komu mało żagli w tym roku i ma jeszcze ochotę  wybrać się w morze – zapraszamy na październikowe rejsy. Mamy jeszcze wolne koje na trzech ostatnich tegorocznych terminach.  Bornholm zawsze nam po drodze! Jesienią jest równie piękny jak wiosną i latem. Specyficzny klimat wyspy, małe urokliwe porciki i bardzo dobry socjal gwarantują miłe spędzanie czasu.
 Na zachętę mała galeria zdjęć z tegorocznych rejsów na Bornholm. Zapraszamy na pokład!