Skończył się czas pływania i zaczął czas remontów! Tobias
wyjęty z wody nie zaznaje spokoju! Od rana do nocy, póki tylko pogoda na to
pozwala, usuwam z części podwodnej, warstwy starych farb! Praca ciężka, w
kurzu, hałasie i w bardzo niewygodnych pozycjach! Maski i okulary ochronne przy
tej pracy, nie bardzo zdają egzamin. Raczej przeszkadzają! Na szczęście, ciągle
wieje silny wiatr, który porywa kurz z pod szlifierki. I wystarczy tylko
ustawić się po nawietrznej by nie oddychać strumieniem tego pyłu!
widać już pierwsze efekty
Starych warstw farby
jest sporo! Kilka pokładów antyfoulingu, kilka epoksydu, aż do białego podkładu
leżącego bezpośrednio na blachach kadłuba. Tej ostatniej warstwy, przy pracach
szlifierskich, staram się nie uszkodzić! Leży ona dobrze i tylko miejscami wymaga
poprawek. A odsłanianie całej powierzchni blachy jesienią i wystawianie jej na
deszcz i wilgoć, nie ma sensu!
Pewnie za kilka lat, kadłub trzeba będzie piaskować. Ale to
jeszcze nie teraz. Jeszcze nie jest to konieczne. Zresztą przeraża mnie,
przygotowanie Tobiasa do takiego zabiegu! Bo jeśli już podejmę decyzję o tak
zaawansowanym remoncie, będę musiał zdemontować wszystkie drewna z pokładu,
zamknąć i zabezpieczyć szczelnie, wszelkie klapy i otwory, okienka, luki i
nawet zawory, którymi mógłby dostać się do środka materiał piaskujący. Czyli
szlaka piecowa!
Kilka lat temu, uczestniczyłem w otwarciu łódki po solidnym
piaskowaniu. I okazało się, że po mimo wielu warstw zabezpieczeń, w jej
wnętrzu, było jak w kopalni! Materiał ścierny, pod ogromnym ciśnieniem walący w
poszycie jachtu, znalazł jednak drogę do jego wnętrza!
Sprzątania było na tydzień. A i tak, jeszcze przez długi
czas, w różnych zakamarkach łódki, znajdowano kurz po piaskowaniu!
Koszmar! Więc na razie o takim remoncie nie myślę!
kurz, pył i wysiłek
Szlifowanie posuwa
się do przodu powoli i systematycznie. Na kilka dni, wpadła do pomocy Ada i
praca nabrała rumieńców! :) Razem oczyściliśmy spory kawałek dna!
Ada w akcji ...
a pracy wystarczy dla wszystkich!
widać efekty wysiłku!
Najważniejsze, by nie
przyszły śniegi i mrozy. Bo wtedy, oczyszczone powierzchnie trzeba będzie
doraźnie zabezpieczyć. I dalszą pracę podjąć dopiero wiosną. Prognozy pogodowe,
jak zwykle są sprzeczne i nie można na nich bazować. Ale cóż się dziwić?
Meteorolodzy zwykłych wiatrów na kilka dni na przód, nie potrafią przewidzieć. Przynajmniej
nie zawsze się to im udaje. A co tu mówić o prognozie na nadchodzące tygodnie?!
Ważne by zdążyć ze wszystkimi pracami, na koniec marca! Bo
piątego kwietnia, Tobias wychodzi w morze!