środa, 12 listopada 2025

Koniec sezonu żeglarskiego na Tobiasie! 
Zimujemy w Ustce, w marinie, w której się świetnie czujemy. To zasługa fajnej atmosfery, którą tworzą tu i bosmani portu, i żeglarze trzymający tu swoje łódki 😊

 



środa, 15 października 2025

wtorek, 7 października 2025

 Parę słów od kapitana Przemka o rejsie R18 :)

 

"Jejku jejku mówię Wam, jaki rejs za sobą mam"...
Prognozy pogody od początku nie były łaskawe. Ruszaliśmy w sobotę, 
a już od poniedziałku miało mocno dmuchać od Rugi po Łebę i dość szybko rozszerzać się dalej na wschód, co komplikowało plany na Bornholm i Szwecję.
Korzystając z końcówki dobrego wiatru zrobiliśmy około 150 milowy przelot z Kołobrzegu do Helu. To w sam raz tyle, żeby zdążyć schować się przed sztormem zaliczając tylko kilka mocnych szkwałów, gdzie s/y Tobias szedł prawie 7 węzłów.   



Ponieważ wtorek pogodowo nie zapowiadał się ciekawie, wieczorna wizyta u Kapitana Morgana nieco się przeciągnęła tym bardziej, że załoga sąsiedniego jachtu postanowiła cytrynówką podziękować za drobne przytrzymanie lin przy cumowaniu. 
Myśmy się zrewanżowali podziękowaniem za podziękowanie i tak w sumie kilka razy... chyba...😄
 

Od środy, prognozy pokazywały dość silny wiatr na północy Zatoki Gdańskiej z kilkugodzinnym okienkiem od 4 rano, z którego skorzystaliśmy i na śniadanie zawinęliśmy do Sopotu. 
 

 
Wkrótce wyszło na jaw, że mamy na pokładzie wirtuoza gitary i kilka mocnych głosów (generalnie poza moim) pozostałych członków załogi, tworzących razem ekipę, której nie powstydziłaby się scena żadnego festiwalu szantowego.
Do piątku wiatr trzymał nas na Zatoce, nie pozwalając wyjrzeć gdzieś dalej, więc pływaliśmy powoli, pośpiechem się brzydząc, obserwując statki, ich znaki, ćwicząc manewry, refowanie i nawigację na mapie. 
 
 


                      
                           
Grzesiek, Jacek, Marcin, Wiesław, Tomek, Mariusz i Bartek - dziękuję za Wasz entuzjazm, humor i optymizm, za trzymanie kursu, za próby zdobycia platform i Gotlandii, za nieustanne próby dodania więcej żagli. Z taką załogą popłynę wszędzie!
 

 

niedziela, 31 sierpnia 2025

 Z DZIENNIKA POKŁADOWEGO: R15

27 sierpnia
Już pierwszego dnia było wiadomo ze wiatr nie puści nas do Kopenhagi. Warunki na morzu też się pogorszyły. Mimo to ćwiczebnie popływaliśmy sobie w niedzielę i po sześciu godzinach, zaliczywszy parę dorodnych fal w kokpicie i oddawszy Neptunowi daninę wróciliśmy z powrotem do Kołobrzegu ;) Ponownie ruszyliśmy w morze w poniedziałek na noc i po dwudziestu jeden godzinach klucząc, aby logicznie skorzystać trochę z wiatru, zameldowaliśmy się wieczorem w Svaneke. Bardzo lubimy to miasteczko :)
Teraz jesteśmy w drodze do Simmirshamn i przyjemny wiaterek pcha nas do przodu.
 
Na wszystkich żaglach :)

Wpływamy do Svaneke

Tobias na prawie prywatnej kei ;)



W drodze do Simmirshamn

Jest pięknie :) 

29 sierpnia
Simmirshamn - sympatyczne szwedzkie miasteczko i spora marina, aczkolwiek gdy się przypływa wieczorem to warto mieć latarki na pokładzie, bo oświetlenie prawie żadne. Bardzo nam było miło jak jeden ze stojących tam jachtów oświetlił nam latarką wolne miejsce.
W sumie staliśmy tam jedną noc i kawałek dnia, bo na Bornholmie czekalo na nas Hammerhavn :)

Simmirshamn
 
Wracamy na Bornholm
 
 Te 21 mil odbyliśmy na zmianę na silniku i żaglach.
Hammerhavn powitało nas ulewą , tak więc tylko nieliczni pobiegli tego wieczora na rekonesans. Za to następnego ranka już mogliśmy się wybrać malowniczymi ścieżkami i do zamku i do kamieniołomów. Teraz płyniemy wzdłuż Bornholmu, mijamy Rene - wracamy powoli do Polski. Czas zdecydowanie za szybko płynie..
 
Marina "pod zamkiem"

Asymetryczne zabudowania mariny Hammerhavn

Hammershus

Kamieniołomy i jezioro Opalso

Rdzenni mieszkańcy ;)

Latarnia Hammer Fyr

Gotowi do powrotu do Kołobrzegu..