Hammerhavn 06.10.2014r.
Przyszła w końcu! Krótkie
dnie i długie noce. Pochmurne niebo, gęste i nieustępliwe mgły. Zimno i
wszędobylska wilgoć. No i silne wiatry! W lecie też trafiały się mocne wiatry.
Jednak ciepłe i bardziej ludzkie. Teraz wiatry są jak dzikie konie. Zimne,
harde i w swej bezwzględności trudne do ujarzmienia. Czekaliśmy na nie! Cały
sezon wystawialiśmy żagle, by je łapać. Polowaliśmy i wreszcie je mamy! Niosą
one Tobiasa swoją potężną mocą. Pokonywane mile błyskawicznie uciekają za rufę.
Cel podróży szybko zbliża się do dziobu jachtu! Żegluga w towarzystwie tych potężnych
mocy, to radość pomieszana ze szczyptą szaleństwa.
A tak było w czerwcu pod Gotlandią - na pokładzie było nas troje....
A tak było w czerwcu pod Gotlandią - na pokładzie było nas troje....
Tym razem, już w porcie,
całkowicie zasłużenie wznosimy toast za udany etap. Załoga po ciężkiej pracy na
pokładzie, mocno poobijana rozkołysem, szczęśliwa przeżytymi chwilami, wreszcie
ma słuszne prawo do wypoczynku w ciepłej koi. Skończyły się już czasy pasażerów
Pulmana! Oni w tych warunkach nie mają szans! Chyba, że będą chcieli przełamać
swoje lęki, swoje słabości i cywilizacyjne rozpiecuszenie. Zapragną stać się rzeczywiście
twardymi żeglarzami z kości, krwi i zamiłowania!
I po rejsie z dumą będą obnosić się ze swoimi siniakami i stwardniałymi od pracy przy linach, dłońmi.
I po rejsie z dumą będą obnosić się ze swoimi siniakami i stwardniałymi od pracy przy linach, dłońmi.
Od kilku godzin stoimy w porcie. Przygnał nas
tu nocą silny, równy wiatr. Tobias w przyzwoitym przechyle gnał do przodu.
Załoga, jak to Jurek Porębski śpiewa, "miała radochę"! I choć
"piwka złoty łyk" nie był dany żeglarzom, to i tak ich morale było
bardzo wysokie! Wachta za wachtą wychodziły na pokład. Sternicy trzymali kurs.
Pomimo nocnej pory, kokpit był pełen tych, którzy przyjechali popływać! Tylko
naprawdę zmęczeni kładli się na chwilowy odpoczynek w koję. Tu wszyscy trafili
z zamiłowania, nie po to by rejs
"odpękać"! Kilka pawików - normalna to sprawa! To trzeba przetrwać.
By z większą radością cieszyć się mocnym wiatrem! A ogarnięcie się, gdy w
głowie karuzela, wymaga naprawdę silnej woli! Na szczęście stan zawirowania
szybko mija, jeśli go oczywiście załogant nie pielęgnuje. I po kilku godzinach
słabości, śmiało można myśleć o następnych dniach rejsu!
Porcik maluśki,
malowniczy, bornholmski przecież. Wiatr wyje w jesiennych koronach drzew.
Prognoza na jutro mówi, że będzie wiało. Będzie mocno wiało! Czyli popłyniemy
szybko i z przyjemnością! Zarefowane żagle poniosą nas na północ, bo właśnie
wiatry powyżej 6 B najpiękniej Tobiasa niosą. Wiedzą o tym ci, którzy na
Tobiasie pływali w ciężkich warunkach. Bo to twarda łódka przeznaczona do "zadań specjalnych"!
I nauczyli się, że "... lepiej patrzeć czartu w oczy, gdy zabawa
trwa!..."
Hammerhavn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz