Już dziobem nie pruje fal! Już nie kołysze się miękko na
wodzie. Już nie stoi na cumach! Jego pokład zrobił się sztywny i nieruchomy!
Pozbawiona wody sonda oszalała! A GPS pokazuje 0 kt prędkości ...
ostatnie chwile na wodzie
...i w powietrzu
tak stoimy do wiosny
Cóż! Sezon żeglowania skończył się definitywnie. Teraz
nastał czas remontowy.
Przez najbliższe cztery i pół miesiąca, łódka będzie stała
na ladzie. - Będzie szarpana narzędziami. Będzie traktowana ogniem łuku
elektrycznego. Będzie szlifowana ostrym strumieniami piasku, wyrywającym z
czystej stali, ogniska korozji. Mechanizmy Tobiasa zostaną rozkręcane na drobne
elementy by, w fachowych rękach, mogły przejść konserwację. I na zakończenie
wszystkich prac, będzie można pomalować jego kadłub i pokład. Tak by znów
wyglądał świeżo i dumnie!
- Należy mu się to! Miniony bowiem sezon, ciężko
przepracował! W kolejnych rejsach, niósł nas przez morze. W trudnych pogodach i
we flautach. Dzielnie znosił wszystkie przeciwności losu i wszelkie potknięcia
... załogi. I nigdy nas nie zawiódł! Nawet jeśli miał jakieś kaprysy techniczne,
to zawsze dawał się udobruchać! I wracał do swojej służby!
szorowanie kadłuba
Dzisiaj (niedziela 23 listopada) wraz z Adą, skończyliśmy
budowę konstrukcji zimowego namiotu. Nakryliśmy Tobiasa potężną plandeką. I w
ten sposób powstała kolejna "zimowa paczka".
narzędzia czas wyjąć..... ....i rozmontować pokład.....
Od razu przeszła ona chrzest bojowy! Bo ledwo skończyliśmy
plątanie, mocujących plandekę linek, spadł krótkotrwały, lecz rzęsisty deszcz.
A teraz gdy już jest noc, rozkręca się pierwszy w tym lądowym sezonie, silny
wiatr! Prognozy dla tego rejonu, mówią o 5B. Na morzu, dla Tobiasa, to piękny
wiatr! Oczywiście jeśli nie jest on "w mordę"! Ale dla plandeki taka
siła podmuchów to sprawdzian! Dla niej lepsza jest ... flauta!
Przy wyciąganiu Tobiasa z wody, zdjąłem oba maszty. I dzięki
temu że nie wystaję one z pokładu, łódka jest nakryta od dziobu do rufy.
Powstał nad nią hangar wygodny do planowanych prac. Tylko że teraz będzie problem
z wystawieniem komina od pieca! Bo choć ostatnie zimy w Szczecinie są lekkie,
to jednak nie ma co liczyć, że ogrzewanie się nie przyda!
Z tym nadchodzącym chłodem i zimową pluchą to same kłopoty!
Co roku ta sama mitręga z wyciąganiem łódki z wody! Opatulaniem jej przed
opadami mocną plandeką. Spuszczaniem ze zbiornika wody pitnej. Zabezpieczaniem
silnika przed mrozami. I tak dalej! No ale "sorry! Taki mamy klimat!"
w środku zrobiło się zacisznie i można pracować...
Jedynie chyba Gabryś zadowolony jest pauzy w pływaniu. Po
kilkumiesięcznym zamknięciu w mieszkaniu, wrócił on znowu na przystań! I teraz
cieszy się wolnością! Nocami znika z łódki, by wrócić rano. Najeść się
"pod korek" i zaszyć się pod kołdrą w mojej koi. Cóż. Żeglarza z
niego nie zrobię! Za to mam towarzystwo na zimę!
Gabryś
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz