środa, 13 sierpnia 2014

Załoga Tobiasa




Kolejna załoga kończy rejs. Bardziej było to chorwackie pływanie niż bałtyckie. Bo z wiatrem bieda, za to słońce dopiekło. Choć trafił się jeden dzień gdy Bałtyk pokazał swój mocny charakter. Wiało, tarzało, padało i było chłodno. Poleciały nawet, wypuszczone na wolność ptaszęta. 
Więc załoga ma jednak zaliczone Morze Bałtyckie! ;)



Teraz zbliżamy się do Świnkowa. Widać już dźwigi w porcie i wielkie banie wznoszące się nad Gazoportem. Idziemy oczywiście na silniku. Rano wiatr jeszcze coś tam kombinował. Ale koło południa obraził się na nas i odmówił współpracy. Dla porządku niesiemy jeszcze grota. Ale telepie się on smętnie i nie ciągnie.
A na przyszły tydzień zapowiadają się wiatry bardzo przyzwoite! Takie po dwadzieścia i więcej węzłów. I to nie lokalnie, lecz na całym tutejszym akwenie.
Obecna załoga o tym wie i marudzi, że rejs był tylko tygodniowy.

szorowanie pokładu
szczęśliwa załoga za burtą
Załoga zawsze w gotowości
Czasem obiad ucieka nawet na flaucie...
Takie marudzenie ciągle się powtarza. Czyli kolejne schodzące na ląd załogi, są niezadowolone z tego powodu, że zapisały się tylko na jeden tydzień pływania.
Bo rzeczywiście, w ciągu jednego tygodnia rejsu, nie ma czasu na przeczekiwanie złej pogody. Zwłaszcza flauty. Ciągle trzeba się spieszyć by zdążyć na termin końcowy. No i nie można popłynąć daleko, bo po kilku dniach trzeba już myśleć o powrocie. Jeśli na taki krótki czas nałoży się przedłużająca się, lub spóźniona choroba morska, to tydzień może być całkiem nieudany.


Jednocześnie, w harmonogramie rejsów na kolejne lata, obawiam się proponowania dwutygodniówek. Po pierwsze dlatego, że mam z nimi złe doświadczenie. Czyli często nie było na nie kompletu chętnych. I w ostatniej chwili musiałem rejsy dzielić na krótsze etapy. Po za tym słyszę od potencjalnych chętnych to,  że mogli by pojechać,  ale w innym terminie.  Czyli "patrz punkt pierwszy" :) A jednocześnie, jak wspomniałem, szereg osób chętnie wybrałaby się na dwutygodniową włóczęgę po Bałtyku.
Jedyną więc możliwością by rozwiązać ten problem jest stworzenie na Facebooku  grupy o nazwie "Załoga Tobiasa". Będzie ona gromadziła osoby,  które już na Tobiasie pływały, mają do niego sentyment
i chcą wrócić na jego pokład. Członkowie "Załogi" będą mogli porozumiewać się między sobą i umawiać na wspólne rejsy, wspólne dojazdy do portu i tak dalej.

 
I właśnie w ramach takiej grupy, będzie możliwość "dogadania się" na rejs dwutygodniowy. Bo nie ma przecież żadnych przeciwwskazań ku temu, by połączyć dwa tygodniowe rejsy
w jeden dwutygodniowy! I miast tracić czas na piątkowy powrót do portu przesiadkowego, popłynąć maksymalnie daleko.
I zwiedzić zakątki Bałtyku, niedostępne w czasie jednego tygodnia pływania! Tak jak to było w czerwcu, gdy zawijaliśmy do portów na Olandii.
Postaramy się wysłać zaproszenia do wszystkich dotychczasowych uczestników rejsów na Tobiasie. Może się jednak okazać, że nie do wszystkich mamy adresy kontaktowe. Więc proszę,  nie czujcie się w takiej sytuacji "dotknięci pominięciem" i sami, jeśli będziecie mieli ochotę, zapiszcie się do "Załogi Tobiasa".


Gudhiem
Karlskrona
...i Świnoujście przed dziobem....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz